23 lipca

2014-07-23 09:29

Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poprosicie, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”.
(z Ewangelii dnia, czytaj całość – Jan 15,1-8)

Kiedy „ego” słyszy proś o cokolwiek chcesz, a to ci się spełni, aż zaciera ręce z radości, a w wyobraźni pojawiają się wszystkie „ważne potrzeby”, które zrodzone na tym poziomie będą lustrzanym odbiciem tego małego, wystraszonego, ciągle niezaspokojonego ja, które zawsze potrzebuje czegoś dla siebie, a często tylko dla siebie. Kiedy to zamieni się już na konkretne prośby, a po jakimś czasie okazuje się, że zostały „niewysłuchane”, przychodzi rozczarowanie, małe „ja” kurczy się jeszcze bardziej, a nawet może powiedzieć „Bóg mnie nie wysłuchuje, Bóg mnie nie kocha, a słowa Jezusa są na wyrost, albo dla marzycieli”. Jedynym z najważniejszych znaków, po których można poznać, że „trawmy w Nim” jest to, że spełniają się wszystkie nasze prośby, które na tym poziomie świadomości już nie zostaną nawet nazwane „moją prośbą”, bo jest w tym o wiele więcej z radości wsłuchiwania się w głos Ojca i fascynacji tym, jak cudownie wzbogaca wszystkich i wszystko. Jeśli otwartymi oczami i otwartym sercem widzę jak spełniają się skryte pragnienia serca, które czasem nawet nie zostały jeszcze nazwane czy wypowiedziane, to wyraźny znak i świadectwo trwania w Winnym Krzewie i bycia rodzącą owoce latoroślą.