23 maja

2014-05-24 08:59

To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
(z Ewangelii dnia, czytaj całość – Jan 15,12-17)

Miłość jest przede wszystkim dawaniem, kiedy staje się wzajemna jest też przyjmowaniem. Stąd tak wielka troska (przykazanie), o to by była ona wzajemną miłością, czyli nieustannym dawaniem i przyjmowaniem. To jest pełnia, która sprawia, że rodzi się i umacnia głęboka relacja przyjaźni, w której można przekazać wszystko, co się otrzymało niczego nie tracąc. Odkrycie takiej przyjaźni, staje się dawaniem, a dokładniej oddawaniem życia, nie tylko w tym sensie zewnętrznym (poświęcenia, daru), ale przede wszystkim jako rezygnacji z tego, co popularnie nazywa się „moim życiem”, odtąd przestaje ono być moje, a staje się nasze, a jeszcze bardziej staje się udziałem w „życiu wspólnym”. Takie współ-życie z biegiem czasu obejmuje wszystkie obszary i poziomy i może się coraz bardziej rozszerzać, poza znane dotąd granice. Nie ma ono też wiele wspólnego z tradycyjnymi podziałami społecznymi, męskim czy żeńskim uwarunkowaniem, rolą i pozycją. Jest to droga uniwersalna, dla wszystkich, jest przejściem od mentalności sługi (jestem całkowicie na łasce ograniczeń zewnętrznych, „nie wiem, co czyni pan”) do mentalności, a dokładniej do postawy przyjaźni, kiedy nie ma już mojego małego, nieustannie zagrożonego życia, ale jest udział w Życiu, które daje mi wszystko, a ja bez lęku oddaję wszystko, by jeszcze więcej otrzymać.