3 lipca

2014-07-03 08:44

Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę.
(z Ewangelii dnia, czytaj całość – Jan 20,24-29)

Wiara w swej istocie nie jest zborem przekonań, które uznaje się za prawdziwe, bo byłyby to tylko wierzenia, które w skrajnej formie zamieniają się w ideologię i z czasem rodzą fundamentalizm. Wiara musi się oprzeć o osobiste doświadczenie, które owszem z czasem może przyjąć słowne deklaracje, ale one są zawsze drugorzędne. Pragnienie osobistego doświadczenia, otwiera serce, umysł i całe wnętrze staje się bardzo wrażliwe. Ta wrażliwość (obecność, „był z nimi”) sprawia, że osobiste doświadczanie staje się możliwe i jest głęboko przemieniające. To co się zmienia to wnętrze, serce, pojawia się wiara jako głęboka relacja, która w zasadzie nie wymaga żadnych dowodów, ani dogmatów. Tak przeżywana wiara domaga się wzajemnej obecności, spotkania, bycia razem, wspólnej drogi. Jest też błogosławieństwem dla innych, gdyż promieniuje i przemienia nawet tych, którzy jeszcze nie przeżyli swego osobistego spotkania.