6 czerwca
Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie.
(czytaj Marek 12,18-27)
W centrum ludzkiego doświadczenia istnieje potrzeba relacji, jedności z tym, co w pierwszym etapie tego doświadczenia nazywa się drugą osobą, kimś innym. Naturalne pragnienie jedności zmierza w kierunku pokonania podziału na rzecz całkowitego zjednoczenia. Jedność małżeńska obciążona jest wieloma przeszkodami, ich źródłem w największym stopniu jest to, co nazywamy egoizmem. Pragnienie bycia kimś kosztem drogiego (najwyraźniejszy znak egoizmu), niszczy on jedność, która w swojej istocie możliwa jest gdy to, co osobiste umiera na rzecz nowej jakości – nie ma już „mnie”, ale jest „my” nie jako dwie różne osoby, ale jako Jedność. Trójca Święta jest chyba najbliższą analogią takiej jedności. Małżeństwo jest jedynie pierwszym etapem, pierwszą próbą przekroczenia indywidualnego ja na rzecz bycia częścią – Jedności. W kolejnym etapie Jedność dotyczy nie tylko innej osoby, ale wszystkich osób, a nawet wszystkiego, co istnieje.