"ucho serca"
Gdy Jezus ujrzał wielki tłum, zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce niemające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach.
(z Ewangelii dnia, czytaj całość – Mateusz 4,34-44)
Czym innym jest przekazywanie wiedzy jako zapisanej mądrości pokoleń, naukowców, filozofów, pisarzy religijnych, które przekładają się na zasady obyczajowe i kulturowe, społeczne, a zatem wiedzy, której się samemu nauczyło, a czym innym nauczanie mądrości, która wypełnia umysł i serce, która jest aktualna zawsze i dla każdego pokolenia i ludu i języka. Nie stoją one ze sobą w sprzeczności, ale potrzebują „innego ucha”, by je usłyszeć. Ucho, które pozwala przyswajać treści z różnych dziedzin życia mamy dobrze wytrenowane, ale o „uchu serca”, o duchowej wrażliwości możemy nawet nie wiedzieć, że istnieje. Często dopiero wtedy, gdy usłyszymy nauczanie, które zrodziło się na poziomie serca, przekaz duchowy, który „ucho codzienne” ignoruje, budzi się w nas iskra, jakiś płomyk zwiastujący coś nowego. Oto coś, czego nie muszę rozumieć, a co odczuwam jako ważne, wielkie i piękne. Można tego słuchać bez końca, a chociaż nie rozwiązuje to dylematów dnia codziennego, to w jakiś niezwykły sposób pozwala popatrzeć na nie zupełnie inaczej, z dystansem, bez lęku; rodzi się pokój tam, gdzie wcześniej było napięcie, rodzi się zgoda tam, gdzie było tyle buntu. Ten duchowy przekaz sprawia, że serce promienieje, umysł się poddaje, a wola staje się uległa, gotowa i chętna. Każde takie doświadczenie zmienia człowieka słuchającego, jego „ucho serca” budzi się i staje się coraz wrażliwsze i zdolne usłyszeć w słowach, często znanych na pamięć, zaskakująco nowe treści, które są objawieniem, przebłyskiem Prawdy Odwiecznej.