wyuczona modlitwa
"Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów”. A On rzekł do nich: "Kiedy się modlicie, mówcie:«Ojcze, święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje.
(z Ewangelii dnia, czytaj całość – Łukasz 11,1-4)
Modlitwa, której można kogoś nauczyć w dalszym ciągu pozostaje czymś zewnętrznym i owszem można ją odmawiać, celebrować, ale bardziej jest ona znakiem przynależności do konkretnej grupy religijnej niż znakiem autentycznej relacji z Bogiem. Jan ma grupę uczniów, których można rozpoznać po ich oficjalnych formach modlitewnych, uczniowie Jezusa chcą podobnie być rozpoznawani po sposobie w jaki zwracają się do Boga. Rozróżnienie tych dwóch poziomów, to jest zewnętrznych form modlitewnych oraz wewnętrznej więzi z Bogiem jest bardzo ważne. Integracja obu jest tutaj kluczem. Pierwszym krokiem jest rozpoznanie istniejącej relacji z Bogiem lub otwarcie się na nią, tak aby odwieczne zamieszkiwanie Boga w ludzkim wnętrzu stawało się coraz bardziej oczywiste i doświadczalne. Dopiero, gdy ta osobista relacja staje się realna i żywa, wtedy poszukuje ona wyrazów zewnętrznych, a więc form modlitewnych, które będą sposobem pielęgnacji i wzrostu tejże relacji. Wyuczone formy modlitewne same w sobie nie prowadzą zazwyczaj do zbudowania relacji z Bogiem, stąd nacisk na zewnętrzne formy religijności (szczególnie w procesie przekazywania wiary najmłodszym) stanowi pewien kłopot. Wiarę przekazuje się z serca do serca, rodzice (lub wychowawcy, opiekunowie), którzy przeżywają swoje życie w żywej relacji z Bogiem w naturalny sposób przekazują istotę tej relacji, dopiero potem trzeba zatroszczyć się o jak najbardziej adekwatne formy zewnętrzne.